piątek, 7 marca 2014

003. FIRST DAY THE END

Dobry wieczór :*

Musiałam dodać ten post... Nie radzę już sobie. Nie, nie chodzi o dietę. Pierwszy dzień przebiegł do końca udanie. Nic nie zjadłam. a trudno było... Już zeszłam do kuchni i miałam w buzi jedzenie, ale szybko je wyplułam.

Właśnie wyszłam spod prysznica. Przedtem wykonałam Skalpel.

Teraz płaczę... Chodzi o moje życie prywatne. Nie daję rady. Myślę, że mogę Wam zaufać, Motylki. Wiec opowiem Wam trochę, bo muszę to z siebie wyrzucić, a nie chcę teraz zadręczać swoich przyjaciółek.

Jest taki chłopak... Pisze do mnie zawsze. Jest dwa lata starszy. Przystojny z poczuciem humoru. Bardzo go lubię. Ostatnio nawet powiedzieliśmy sobie, że coś do siebie czujemy. Potem powiedział, że mnie kocha. Jestem chora, nie chodzę do szkoły, więc pisał ciągle, że bardzo tęskni. Czułam się wreszcie doceniona. Ta znajomość zmobilizowała mnie do diety, ponieważ poczułam, że mam kogoś, dla kogo muszę świetnie wyglądać.

Teraz zaczynają się schody... Moja bardzo dobra koleżanka, która uważa mnie za przyjaciółkę zaczęła mi go zabierać. Pisała do mnie już wcześniej, że jej się podoba. Teraz ze sobą piszą. Uświadomiła mi to. Aktualnie też. Ja naiwnie czekam na wiadomość od niego, ale widocznie się nie doczekam... Nie zamierzam pisać do niego pierwsza. Skoro nie pisze to znaczy, że nie chce. Boli mnie bardzo to, że dopiero co mówił, że mnie kocha, a teraz już nagle zapomniał. Bez sensu. Mam dość. Ona pytała, czy nic nas nie łączy. Wtedy nie łączyło... Teraz nie potrafię jej tego powiedzieć. Jeszcze głupia ja udaję zadowoloną, ze wreszcie pisze z jakimś chłopakiem. Nienawidzę siebie.

Nie mam komu za bardzo się teraz zwierzać, bo moje dwie przyjaciółki, którym ufam bezgranicznie są teraz chore, więc nie będę ich zadręczała dodatkowo moimi sprawami, kiedy same czują się fatalnie.
Z mamą mam bardzo dobre relacje i mówię jej wszystko, ale teraz nie mogę jej tego powiedzieć... Może rano, kiedy już ochłonę. Teraz nie chcę, żeby ktokolwiek widział mnie w tym zapłakanym stanie.

To już drugi taki przypadek. Pierwszy miał miejsce w listopadzie i zbierałam się po nim, aż do.. zaraz.. w sumie to nadal to wszystko przeżywam i nie potrafię zapomnieć.

Jedyny plus tego wszystkiego to, to że jutro zapewne przez tą sytuację nie będę mieć apetytu. Bardzo dobrze. Przepraszam Was za przynudzanie, ale po prostu musiałam to z siebie wyrzucić.

Dziękuję. Kocham Was, Motylki. Dobranoc <3



4 komentarze:

  1. Nie jestem zbyt ogarnięta w sparwach sercowych bo z natury trzymam chłopaków na dystans (spory dystans), ale chyba nie powinnaś tego ukrywać. Skoro to przyjaciółka to wg mnie jeśli jej powiesz to, co nam, to powinna zrozumieć. Z drugiej strony dobrze Cię rozumiem, bo wiem, że gdyby to mnie dotyczyła taka sytuacja to bym pewnie słowem się nie odezwała, a pocierpiała sobie wewnątrz, Liczę, że serducho podpowie Ci co robić.
    Trzymaj się :)
    PS. Gratuluję udanego dnia :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też zbytnio w takich sprawach ogarnięta nie jestem, ale powiem Ci co ja zrobiłabym na twoim miejscu. Po pierwsze powiedziałabym o tym koleżance (to będzie trudne, ale czekaniem nic nie wskórasz). Raczej nie będzie zadowolona z tego, że najpierw pisze chłopak do Ciebie, a potem (bo Cię w szkole nie ma) do niej. Powiedz też o tym mamie, na pewno Ci pomoże z tą sytuacją :). A tak przy okazji to gratuluję świetnego bilansu! Trzymaj się ;*.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli masz taką potrzebę to pisz o wszystkim, nie duś tego w sobie, po to tu jesteśmy żeby Cie wspierać kochana <3
    Ja bym na twoim miejscu chyba zrobiła tak jak doradzają koleżanki wyżej... powiedz tej twojej 'przyjaciółce' prosto z mostu o tym wszystkim, myślę że zrozumie...
    Zrobisz jak uważasz, Trzymaj się i Powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  4. jakie dziecinne zachowanie. jego i tej twojej koleżanki. nie wiem, ja bym na twoim msc pogadała sczerze z jednym i drugim. co ci szkodzi. zyje sie tylko raz a potem bd sie zastanawiac co by byl;o gdyby.

    OdpowiedzUsuń