sobota, 31 stycznia 2015

015.

''So I’ll use my voice, I’ll be so fucking rude
Words they always win, but I know I’ll lose...''


Cześć Kochane :)
Piszę wsłuchując się w muzykę i sącząc powoli owocową herbatę z jedną tabletką słodziku. Dziś mam takiego doła, że normalnie nie wiem, co mi się dzieje. Poważnie. Próbowałam pouzupełniać zeszyty, bo chcę już w poniedziałek wybrać się do szkoły. Jednak przez cały czas byłam rozkojarzona. Przyszła do mnie koleżanka. Pomogła mi w nadrabianiu zaległości... Opowiadała wiele rzeczy, ale ja znów nie potrafiłam się skoncentrować na tym, co mówi, co ja piszę... 

Bezsensu.

Bóle brzucha nasilają się po każdym jednym, nawet najmniejszym posiłku. Dlatego też jem mało, a może nie tyle mało, co mniej, niż w zeszłym tygodniu, gdy jeszcze nie wykryto mi tego całego refluksu... Jest to super sprawa (przynajmniej dla mnie, choć tak szczerze dla osoby, która nie chce zrzucić zbędnych kilogramów to okropna udręka), bo starannie dobieram posiłki, jem regularnie, mniej i na pewno zdrowiej :) 

Dziś się zmierzyłam i znów zważyłam. I tu chyba dochodzę do sedna mojego dzisiejszego rozkojarzenia, smutku i zobojętniałości... Trzymając centymetr w ręku chciałam go rozerwać. Po prostu nie mogłam uwierzyć, że tak przytyłam. Chęć rozerwania centymetra zanikła wraz z pojawieniem się chęci płakania i wyssania sobie magicznie tłuszczu z całego ciała. To okropne uczucie. To okropny ból. Dlaczego nie możemy otrzymać tego, czego naprawdę bardzo pragniemy? I nie chodzi tu już o wymarzone ciało. Wiem, że pewnie chodzi o to, że musimy o to zawalczyć sami i inne takie, ale przecież sporo ludzi nie ma siły walczyć o swoje szczęście, marzenia i poddaje się, często odbierając sobie dar życia. Nigdy tego nie zrozumiem. To w pewnym sensie niesprawiedliwe. Przynajmniej dla mnie...

Niby nie mogę ćwiczyć i wykonywać różnych gwałtownych ruchów. Walić to. Gdybym miała nie ćwiczyć, a ciągle jeść to wyglądałabym jeszcze gorzej niż wyglądam. Zanim trafiłam do szpitala wykonywałam sumiennie wyzwanie Cassey Ho. Wykonałam tydzień. Bardzo mi się spodobały te ćwiczenia i z uśmiechem na twarzy rozkładałam co wieczór matę w salonie przed laptopem. Dlatego zrobię je od nowa. Zacznę dziś, zaraz po dodaniu posta. No, może troszkę później :))) 

Wreszcie wiem, czego chcę. Osiągnę do cholery swoją wymarzoną figurę choćby meteoryt walnął w ziemię, oceany zalały wszystkie lądy, ziemia pochłonęła wszystkie kraje, a Chiny przestałyby produkować podróbki gadżetów znanych marek i KONIEC!!! Ostateczną datą osiągnięcia celu jest 1 maj. W maju mój brat bierze ślub i niedługo po ślubie i weselu wyjeżdżam na wycieczkę do Włoch. W planie mamy plażowanie nad jeziorem Garda, więc nie chcę zrażać wszystkich ohydnym cielskiem. 

Pobrałam super aplikacje, które bardzo motywują i twierdzę, że pomogą mi osiągnąć cel:
* Scaless
* My diet Coach
* Blogilates (pobrałam tą aplikację z miłości do Cassey i jej ćwiczeń)

Także jeśli posiadacie telefony z androidem to gorąco polecam te aplikacje i równie gorąco zachęcam do ćwiczeń z Cassey! <3

Uzależniłam się od piosenkarza TOMA ODELL'a <3 Dniami i nocami mogłabym słuchać jego dwóch piosenek...

#1 ''Heal'' 

https://www.youtube.com/watch?v=9omSmQYVRSQ

#2 ''Another love''

https://www.youtube.com/watch?v=MwpMEbgC7DA

Po przesłuchaniu piosenki ''Heal'', w której po prostu się zakochałam, postanowiłam obejrzeć film ''If I stay''... Boże, to tak śliczny film, że aż chusteczek mi zabrakło... Nie będę zdradzać fabuły, bo pragnę, abyście go obejrzały! Jest naprawdę wspaniały i przepiękny!

A no i polecam - tak, tak... dziś dużo polecam - książkę ''W sidłach anoreksji'' Heidi Hassenmuller. W sumie to przeczytałam ją jakoś we wrześniu, ale zapomniałam wam się z nią podzielić wtedy dlatego robię to teraz. Jest piękna, płakałam podczas czytania. Jeśli nie możecie zdobyć książki to polecam (mhm, znowu) pobrać sobie ją w postaci e-book'a. Ja czytałam z e-book'a i wszystko było jak najbardziej okay :)

Teraz gorąco pozdrawiam i życzę powodzenia w realizowaniu własnych celów! Do jutra Kruszynki <3






7 komentarzy:

  1. Hmm sprawdze aplikacje jak najszybciej :D a skąd pobierałaś e-booka?
    Trzymam za ciebie kciuki kochana <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z chomikuj :) dziękuję bardzo, ja za Ciebie również <3

      Usuń
  2. Kochana z tymi oceanami i w ogóle to już lekko przesadziłaś, ale cieszy mnie to, że masz tyle siły do walki o siebie <3
    Luty będzie lepszy, będziemy szczęśliwsze. Schudniemy więcej.
    A pierwsze zdjęcie idealne. Zabawne jest to, że moja koleżanka z klasy ma identyczne spodnie i identyczną figurę.

    Powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ee tam, nie przesadziłam :D Jak to czytam to budzi się we mnie większa siła. Wszystko bym oddała za te nogi, figurę. Zazdroszczę Twojej koleżance, ale że zazdrość nikomu nic nie pomogła to działam dalej i za Ciebie również trzymam kciuki! <3

      Usuń
  3. Mam nadzieję,że wrócisz do nas wkrótce ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszę do Ciebie jako sąsiad z poprzedniego blogu. Wiesz, gdy wcisnę u siebie "następny blog" wyskakuje mi Twój...
    Jestem przerażony, przepraszam, ale musiałem do Ciebie napisać.
    Dziewczyno - przestań się katować...
    Żyć - by było Cię co raz mniej?
    Twój plan mnie przeraża!
    Jaki to ma sens?
    Odchudzanie ma sens, jeśli ma się co zrzucać.
    Ja miałem, jeszcze mam...
    Jesteśmy sąsiadami, bo pisałem o diecie, nie o znikaniu.
    Pozdrawiam
    życzę Ci abyś zaakceptowała Siebie taką jaka jesteś tu i teraz :)
    Ps. nie zdziwię i nie obrażę, jeśli ten komentarz się nie ukaże lub zniknie, spoko, jestem realistą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale to już nawet nie jest odchudzanie.. :) kiedyś myślałam podobnie jak Ty. Już kilka razy z tym ''skończyłam''. Ale to wraca, jak się raz w to weszło to potem nie da się z tego ''od tak'' wyjść. To już nie odchudzanie, a styl życia, przyzwyczajenie, nawet nie wiem jak to nazwać. Tak czy siak, dzięki za troskę i za życzenia ;)
      P.S - mam co zrzucać, każdy dookoła to powtarza, nawet najbliższa rodzina, i to nie ironicznie. :)

      Usuń