czwartek, 29 stycznia 2015

014.

Cześć Kruszynki! :*
Co tam u Was? Jak Wam idzie? :)
U mnie w miarę. Leżałam w szpitalu 6 dni... Mam zapalenie opuszki dwunastnicy i chorobę refluksową... Masakra i ohyda. W sumie to szczęście w nieszczęściu, bo schudłam z 57 kg do 55 /54,5 kg :) Chociaż to dziwne, bo w szpitalu jak mnie ważyli to ważyłam 53 kg, także nie mam pojęcia, która waga pokazuje moją prawdziwą masę ciała.

Myślałam, że nie wytrzymam w tym szpitalu... Tyle się tam wycierpiałam... Na sali leżała ze mną dziewczyna, która chorowała od 4 lat na anoreksję typu bulimicznego. Miała 150 cm wzrostu i ważyła 37 kg. Była prześliczna. Fajnie było poznać taką osobę :) Mówiła mi, że anoreksja to gówno...
Wczoraj, gdy wyszłam ze szpitala byłam padnięta. Przeszłam męczące badania (pH metria, gastroskopia). Myślałam, że umrę, serio... To tak okropne i nieprzyjemne badania, że po prostu na samą myśl o nich mnie na wymioty ciągnie!

No właśnie... Wychodząc ze szpitala nie miałam w ogóle siły, a mój tata krzyczał na mnie, że byłam tam przez własną głupotę. Nie wiedziałam o co mu chodzi... Nie dość, że przyjechał mnie odwiedzić może z dwa, trzy razy (był to szpital około 60 km od mojej miejscowości...) to jeszcze łaskę mi wielką robił, że mnie odebrał. Zero współczucia. Jazda samochodem to była dla mnie katorga. Naprawdę... Gdy już dojechaliśmy znów się zawiodłam na rodzicach. Ledwo do domu weszliśmy, a rodzice do mnie: ''My jedziemy do babci na obiad.''. Popatrzyłam na nich i zrobiło mi się bardzo przykro, że podczas mojego pobytu w szpitalu martwili się o mnie, a w chwili przekroczenia progu domu nagle znów zaczęli mnie traktować jak powietrze. Odpowiedziałam: ''Dopiero ze szpitala wróciłam, a wy już mnie samą zostawiacie. Dzięki.''. Wtedy tata wielce oburzony rzucił: ''Przecież kur*a nie jesteś umierająca!''... Nie byłam - to prawda, ale nadal wszystko mnie bolało, ponieważ powinnam zostać jeszcze w szpitalu co najmniej do weekendu, ale po prostu nie wytrzymywałam tam i przepisali mi leki, dietę no i dali wypis. Tak właśnie zostałam sama w domu i płakałam. Płakałam jak małe dziecko. Czułam się jak bezużyteczna rzecz. Gdy wrócili ja już leżałam w łóżku u siebie w pokoju. Przyszli i mnie przeprosili... Ten dzień naprawdę był okropny... Nie chcę go pamiętać.





Mam tą dietę i myślę, że uda mi się na niej schudnąć :) Od poniedziałku po walentynkach zaczynają mi się ferie. Zamierzam do ferii i podczas ferii schudnąć parę kilo, aby zrobić dobre wrażenie na moich znajomych po powrocie! :) Teraz już lecę, trzymajcie się kochane! <3

2 komentarze:

  1. Kochana jestes silna i dasz ze wszystkim rade :* rodzicami się nie martw z nimi to tak już jest...
    Trzymam za ciebie kciuki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana współczuję, że musiałaś tyle wycierpieć w tym szpitalu.
    Poznać anorektyczkę... to musi być jak uderzenie pioruna, zazdroszczę. Nikt nas nie zrozumie lepiej, niż ktoś kto przechodzi/przechodził przez to co my...
    A rodzicami się nie przejmuj, udawane zainteresowanie, współczucie itd. Przereklamowana sprawa. Tak naprawdę każdy myśli o własnej dupie, rodzice też. Dlatego im szybciej zaczniesz być, samowystarczalna tym lepiej dla Ciebie.

    Powodzenia z nową dietą, na pewno schudniesz <3

    OdpowiedzUsuń